Wzięło mnie ostatnio na przesłuchiwanie starych kawałków chłopców. tak odległe wydają się poprzednie płyty i koncerty na których grali tamte piosenki. Essen 2007 był.. czymś zupełnie nowym. Pierwszy koncert w Niemczech był dla mnie jak znalezienie się w filmie, po tylu miesiącach oglądania programów na temat koncertów, sama byłam nagle jego uczestnikiem. Samo stanie w kolejce wydawało się magiczne, wszystko było takie ułożone i zorganizowane. Zupełne zaskoczenie, noc w obecności kilkuset osób które wiwatują imiona chłopców. Megafony, wszędzie ich muzyka, ich język... ich kraj. Poszłyśmy pod halę tylko na chwilkę, żeby zobaczyć co tam się dzieje, a była to godzina 18, po czym zostałyśmy tam już na całą noc. Było naprawdę zimno, a spanie pod lampą, przy dworcu, na chodniku, w śpiworze wydawało się wtedy szaleństwem, które popełniałam pierwszy raz, i jeszcze wtedy nie wiedziałam, że nie ostatni. 2 godzinna drzemka była jedynie chwilowym zapomnieniem. Otwierając oczy, przy krzyku, szeptach, śpiewach innych fanek spojrzałam wtedy na rozjaśniające się niebo. "Co ja tu robie?"- pomyslałam bezsilna. Z wyczerpania i zimna zaczęłam dochodzić do wniosku, że oszalałam posuwając się do takiej głupoty. Byłam wtedy taka zagubiona... jakbym nie wiedziała co mam myśleć. Byłam pewna, że za chwilę ruszę przed siebie, żeby wrócić do domu, gdzie ... gdzie tak naprawdę nie miałam wtedy celu. Jestem TU- i chwilowo nic innego się nie liczyło, nic innego do mnie nie dochodziło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz