Po czerwonym dywanie wszyscy ustawili się w kolejce do wejścia na halę. Całe szaleństwo trwało dalej. Po wejściu wchodziło się na długi korytarz z którego szło się do ponumerowanych drzwi. Niesamowite uczucie, gdy wchodzi się do środka na sektorze i nagle przed oczami ukazuje się widok wypełniającej się hali, szum, radość ludzi, światła, ostatnie sprawdzanie dźwięku. pusta jeszcze scena, wszystko dopiero budzi się do życia, tak naprawdę nic się nie słyszy, nie czuje, nie myśli o niczym innym, Jedynie o tej jednak chwili w której nie można uwierzyć, że się tu jest. Chciałam skakać, krzyczeć, tańczyć, sama nie wiedziałam, ale jedyne co zrobiłam to otworzyłam szeroko usta i prześledziłam wzrokiem całą halę. Na ekranie puszczali Monsoona, któego zaczęłyśmy nucić. Comet- pierwsza nagroda chłopców z 2005, a 3 lata później byłyśmy tu razem z nimi. na sekcję VIP wchodziły kolejne gwiazdy, gdy w końcu weszło 4 wspaniałych chłopców.... łzy poleciały mi po policzku... przytuliłam dziewczyny...
Gala rozpoczęła się, a ja nawet nie wiedziałam co dzieje się na scenie.Pierwsze momenty oglądałyśmy chłopców z góry, potem przemieszczałyśmy się między sektorami aż w końcu usiadłyśmy na sektorze który był metr zaraz za ich fotelami. Pierwszy raz widziałam jak opiją colę, śmieją się, klaszczą... takie zwykłe czynności a dla mnie było to coś niesamowitego. siedziałam w 3 rzędzie, gdy ludzie ucichli słuchając prowadzącego galę wstałam z flaga Polski i kilkakrotnie najgłośniej jak umiałam krzyczałam "TOM", ale on nie odwracał się, lecz wciąż patrzył w innym kierunku, krzyczałam dalej, a jako jedyna w tym momencie stałam, bo reszt ludzi siedziała. Zrezygnowana chciałam również już usiąść jednak krzyknęłam "TOM" ostatni raz.. odwrócił się i zobaczył mnie z flagą, uśmiechnął i (...) nogi ugięły się pode mną jak gąbka. Upadłam wręcz na siedzenie z zahipnotyzowanym wzrokiem wbitym w przestrzeń, nie byłam w stanie nawet mrugnąć. Innym razem zeszłam po schodach i podeszłam do barierki znajdującej się jakiś metr za nimi, oglądając się za siebie zobaczyłam, że inni ludzie widząc co robię pobiegli za mną. Wzięłam w rękę flagę i zanim zastanowiłam się co robię rzuciłam ją w stronę chłopców, flaga przeleciała Billowi przed oczami i spadła pod jego nogi. Niestety ochroniarzowi nie bardzo spodobał się nasz pomysł.... uciekając przed nim spojrzałam jeszcze raz na leżącą na ziemi flagę........ 2 godziny minęły cholernie szybko, i nagle hala zrobiła się pusta, ich miejsca...
w następnej notce dodam zdjęcia ( ponieważ na moim komputerze nie mam internetu i nie mogę dodac teraz) oraz kolejna króciutka notkę o tym jak chłopcy wychodzili z asp ;)
23 wrz 2010
11 wrz 2010
comet 2008. Część 1 -dojazd + czerwony dywan.
Po opisaniu warszawy, essen i goldene kamera czas chyba na kolejny wyjazd a mianowicie comet 2008 ;)
Chłopcy potwierdzili swoja obecność na gali zaledwie kilka dni przed, więc planowanie wyjazdu było jednym wielkim chaosem. bilety zamówiłyśmy na nasza koleżankę w Essen, mimo tego że nie wiedziałyśmy czy dojdą na czas. w czwartek bożego ciała cały dzień jechałyśmy z moim Vattim samochodem do Dortmundu do naszego hostelu, w planach miałyśmy przespać całą noc co w rezultacie zamieniło się w 3 godziny, oraz pobudkę o 5 rano. Nasz hostel znajdowął się niedaleko hali w której chłopcy mieli grać 3 tygodnie po cometach ( westfallenhalle w Dortmundzie), wybrałyśmy się tak spacerkiem, po drodze zauważając cudowne plakaty zapowiadające konzi ; )
a tutaj nasz filmik z hotelu, oraz nasza przygoda z pająkiem ;) Nagrywany był on ok północy xd
Dzień 23 maja zaczął się od podróży do Essen po bilety które niesamowitym szczęściem dotarły na czas a następnie do celu- czyli Oberhausen. Gdy wysiadłyśmy z autobusu pod Konig Pilsener Arena.. coś niesamowitego, słońce świeciło cudownie, wszędzie chodziło mnóstwo fanów, ochrony, ludzi którzy rozkładali barierki, leciała muzyka.
Dzień był idealny do spełniania marzeń i dobrej zabawy. To miejsce po prostu żyło, a my poddałyśmy się jego magii, okrążając budynek znalazłyśmy czerwony dywan, na który mogłyśmy wejść zanim jeszcze wszystko się zaczęło i został on zamknięty. Było ok. godz. 11 , tak więc do rozpoczęcia wszystkiego zostało jakieś 4-5 godzin. Całe oczekiwanie\było bardzo stresujące, Usiadłyśmy za barierkami korzystając z pogody, robiąc zdjęcia, rozmawiając. Na początku leżałyśmy na ziemi, starając się zrelaksować, lecz Im bliżej było rozpoczęcia tym bardziej ludzie się ściskali, potem juz staliśmy a tłum napierał z każdym kolejnym podjeżdżającym autem, kolejne gwiazdy wysiadały z samochodów. Byłyśmy padnięte, spocone, zmęczone, głodne, spragnione i zdenerwowane, ale chłopców wciąż nie było. Nagle z daleka zaczął jechać jakiś bus, mimowolnie jak większość aut filmowałam wjazd samochodu zadając moje typowo głupie pytanie " kto to ?" . Drzwi busa otworzyły się i... wysiedli z niego chłopcy.
Stałyśmy trochę dalej, więc szybko pobiegłyśmy pod główny punkt dywanu.. potem wszystko działo się jak na przyspieszeniu, Tom w cudownym białym stroju szedł i rozdawał autografy, ignorując całą resztę świata przez kilka metrów szłam równo z nim, gdy nagle zdałam sobie sprawę, że odszedł a ja nie zauważyłam kiedy. Szaleństwo, obłęd i chaos- tylko tak można opisać reakcje ludzi. wszyscy się pchali, fanki mdlały, upadały, był popychane, nieraz deptane i kopane. Panika wśród wszystkich trwała do ostatniej sekundy wejścia chłopców do środka. Kolejne gwiazdy zignorowałam, zgubiłam dziewczyny i nie widziałam co robić, zupełnym cudem znalazłam płaczącą ze szczęścia i siedzącą na ziemi Martę.
Chłopcy potwierdzili swoja obecność na gali zaledwie kilka dni przed, więc planowanie wyjazdu było jednym wielkim chaosem. bilety zamówiłyśmy na nasza koleżankę w Essen, mimo tego że nie wiedziałyśmy czy dojdą na czas. w czwartek bożego ciała cały dzień jechałyśmy z moim Vattim samochodem do Dortmundu do naszego hostelu, w planach miałyśmy przespać całą noc co w rezultacie zamieniło się w 3 godziny, oraz pobudkę o 5 rano. Nasz hostel znajdowął się niedaleko hali w której chłopcy mieli grać 3 tygodnie po cometach ( westfallenhalle w Dortmundzie), wybrałyśmy się tak spacerkiem, po drodze zauważając cudowne plakaty zapowiadające konzi ; )
a tutaj nasz filmik z hotelu, oraz nasza przygoda z pająkiem ;) Nagrywany był on ok północy xd
Dzień 23 maja zaczął się od podróży do Essen po bilety które niesamowitym szczęściem dotarły na czas a następnie do celu- czyli Oberhausen. Gdy wysiadłyśmy z autobusu pod Konig Pilsener Arena.. coś niesamowitego, słońce świeciło cudownie, wszędzie chodziło mnóstwo fanów, ochrony, ludzi którzy rozkładali barierki, leciała muzyka.
Dzień był idealny do spełniania marzeń i dobrej zabawy. To miejsce po prostu żyło, a my poddałyśmy się jego magii, okrążając budynek znalazłyśmy czerwony dywan, na który mogłyśmy wejść zanim jeszcze wszystko się zaczęło i został on zamknięty. Było ok. godz. 11 , tak więc do rozpoczęcia wszystkiego zostało jakieś 4-5 godzin. Całe oczekiwanie\było bardzo stresujące, Usiadłyśmy za barierkami korzystając z pogody, robiąc zdjęcia, rozmawiając. Na początku leżałyśmy na ziemi, starając się zrelaksować, lecz Im bliżej było rozpoczęcia tym bardziej ludzie się ściskali, potem juz staliśmy a tłum napierał z każdym kolejnym podjeżdżającym autem, kolejne gwiazdy wysiadały z samochodów. Byłyśmy padnięte, spocone, zmęczone, głodne, spragnione i zdenerwowane, ale chłopców wciąż nie było. Nagle z daleka zaczął jechać jakiś bus, mimowolnie jak większość aut filmowałam wjazd samochodu zadając moje typowo głupie pytanie " kto to ?" . Drzwi busa otworzyły się i... wysiedli z niego chłopcy.
Stałyśmy trochę dalej, więc szybko pobiegłyśmy pod główny punkt dywanu.. potem wszystko działo się jak na przyspieszeniu, Tom w cudownym białym stroju szedł i rozdawał autografy, ignorując całą resztę świata przez kilka metrów szłam równo z nim, gdy nagle zdałam sobie sprawę, że odszedł a ja nie zauważyłam kiedy. Szaleństwo, obłęd i chaos- tylko tak można opisać reakcje ludzi. wszyscy się pchali, fanki mdlały, upadały, był popychane, nieraz deptane i kopane. Panika wśród wszystkich trwała do ostatniej sekundy wejścia chłopców do środka. Kolejne gwiazdy zignorowałam, zgubiłam dziewczyny i nie widziałam co robić, zupełnym cudem znalazłam płaczącą ze szczęścia i siedzącą na ziemi Martę.
w następnej notce ciąg dalszy - > gala + Jost + cała reszta ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)