11 wrz 2010

comet 2008. Część 1 -dojazd + czerwony dywan.

Po opisaniu warszawy, essen i goldene kamera czas chyba na kolejny wyjazd a mianowicie comet 2008 ;)
Chłopcy potwierdzili swoja obecność na gali zaledwie kilka dni przed, więc planowanie wyjazdu było jednym wielkim chaosem. bilety zamówiłyśmy na nasza koleżankę w Essen, mimo tego że nie wiedziałyśmy czy dojdą na czas. w czwartek bożego ciała cały dzień jechałyśmy z moim Vattim samochodem do Dortmundu do naszego hostelu, w planach miałyśmy przespać całą noc co w rezultacie zamieniło się w 3 godziny, oraz pobudkę o 5 rano. Nasz hostel znajdowął się niedaleko hali w której chłopcy mieli grać 3 tygodnie po cometach ( westfallenhalle w Dortmundzie), wybrałyśmy się tak spacerkiem, po drodze zauważając cudowne plakaty zapowiadające konzi ; )




a tutaj nasz filmik z hotelu, oraz nasza przygoda z pająkiem ;) Nagrywany był on ok północy xd


Dzień 23 maja zaczął się od podróży do Essen po bilety które niesamowitym szczęściem dotarły na czas a następnie do celu- czyli Oberhausen. Gdy wysiadłyśmy z autobusu pod Konig Pilsener Arena.. coś niesamowitego, słońce świeciło cudownie, wszędzie chodziło mnóstwo fanów, ochrony, ludzi którzy rozkładali barierki, leciała muzyka.


Dzień był idealny do spełniania marzeń i dobrej zabawy. To miejsce po prostu żyło, a my poddałyśmy się jego magii, okrążając budynek znalazłyśmy czerwony dywan, na który mogłyśmy wejść zanim jeszcze wszystko się zaczęło i został on zamknięty. Było ok. godz. 11 , tak więc do rozpoczęcia wszystkiego zostało jakieś 4-5 godzin. Całe oczekiwanie\było bardzo stresujące, Usiadłyśmy za barierkami korzystając z pogody, robiąc zdjęcia, rozmawiając. Na początku leżałyśmy na ziemi, starając się zrelaksować, lecz Im bliżej było rozpoczęcia tym bardziej ludzie się ściskali, potem juz staliśmy a tłum napierał z każdym kolejnym podjeżdżającym autem, kolejne gwiazdy wysiadały z samochodów. Byłyśmy padnięte, spocone, zmęczone, głodne, spragnione i zdenerwowane, ale chłopców wciąż nie było. Nagle z daleka zaczął jechać jakiś bus, mimowolnie jak większość aut filmowałam wjazd samochodu zadając moje typowo głupie pytanie " kto to ?" . Drzwi busa otworzyły się i... wysiedli z niego chłopcy.


Stałyśmy trochę dalej, więc szybko pobiegłyśmy pod główny punkt dywanu.. potem wszystko działo się jak na przyspieszeniu, Tom w cudownym białym stroju szedł i rozdawał autografy, ignorując całą resztę świata przez kilka metrów szłam równo z nim, gdy nagle zdałam sobie sprawę, że odszedł a ja nie zauważyłam kiedy. Szaleństwo, obłęd i chaos- tylko tak można opisać reakcje ludzi. wszyscy się pchali, fanki mdlały, upadały, był popychane, nieraz deptane i kopane. Panika wśród wszystkich trwała do ostatniej sekundy wejścia chłopców do środka. Kolejne gwiazdy zignorowałam, zgubiłam dziewczyny i nie widziałam co robić, zupełnym cudem znalazłam płaczącą ze szczęścia i siedzącą na ziemi Martę.
w następnej notce ciąg dalszy - > gala + Jost + cała reszta ;)

5 komentarzy:

  1. czekam na dalszy ciąg <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się ta relacja :) Ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha filmik z pająkiem najlepszy ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy dalszy ciąg? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. postaram sie dodac ciag dalszy jutro ;) mam mało czasu przez szkołę i brak internetu na moim komputerze ;/

    OdpowiedzUsuń