25 maj 2010

Georg ty szaleńcu, dbaj o moją flagę.! comet 2010 ciąg dalszy.

na zdjęciu może dość niewyraźnie ale widać jak Tom wyciąga w moją stronę rękę...


 
czyżby Bill poprawiał tylne partie ciała? :))

a tutaj.. mój geniusz w trafianiu ;)
Bill biegnący na backstage... 
cóż... niezabardzo zdjęcia robione na ślepo wychodzą.
Ale kawałek jego tyłeczka jest uwieczniony ;))

Georg ty szaleńcu... dbaj o moją flagę.!
Na gali udało nam sie zając miejsca na sektorze zaraz obok chłopców, przy schodach gdzie znajdował sie backstage. Po wygraniu " beste live act" chłopcy wracali za kulisy. Szczęśliwi przybijali fankom piątki, usmiechali się i machali. Dzięki temu, że zauważyłam po drugiej stronie hali polskie flagi dziewczyn, wyciągnęłam z Sarni również naszą Polska flagę. Gdy Georg przechodził obok chciałam przybić mu piątkę, ale z całego zamieszania zapomniałam że w jednym ręku wciąż trzymam z Sarni flagę. Niestety Sarni, która zapomniała o całym świecie widząc Billa puściła ją gdy Georg stał już tuż obok mnie, wyciągając dłoń by mi ją podać, a następnie wyjął flagę z mojej ręki, a ja bezwładnie puściłam ją sama nie wiedząc co się dzieje. Zrozumiałam to dopiero gdy wracał na backstage uśmiechając się do nas i machając nasza polską flagą. Na początku patrzeliśmy na siebie oboje bardzo zmieszani, ja- bo dopiero zrozumiałam, że nie mam już w dłoniach flagi, on- bo prawdopodobnie był bardzo zaskoczony. Pierwszy raz dostrzegłam jaki Georg ma piękny uśmiech i jak bardzo można rozpłynąć się patrząc prosto w jego oczy. Był to jeden z piękniejszych momentów gali. Na szczęście miałyśmy drugą flagę , którą machałyśmy gdy później Bill i Tom wychodzili sami. Naprawdę kolejny raz byłam mile zaskoczona ich reakcją na Polki. Odmachiwali nam za każdym razem i posyłali inne sympatyczne gesty. Wracając z przemowy Tom przybił mi piątkę. Niesamowite uczucie, gdy Twój idol biegnie szczęśliwy tak blisko Ciebie. To chyba ostatnie momenty z gali jakie mogę opisać. Reszty się po prostu nie da. Wiele zostanie tylko dla mnie i Sarni....






24 maj 2010

Jeden jego uśmiech i już kupił mnie na kolejny wyjazd...

Przed wyjazdem przeszłam tyle stresu i niepotrzebnych zmartwień, że obiecałam sobie że jet to MÓJ OSTATNI wyjazd. Jechałam do Oberhausen z Tą właśnie myślą. Nawet nie przypuszczałam, że zmienię zdanie... kolejny raz przez jeden swój uśmiech kupił mnie na kolejny wyjazd.  Do ostatniego dnia właściwie nie wiedziałam czy jadę a o 24 dzień przed Sarni prawie oświadczyła mi, że nic z tego nie będzie. Mimo wszystko sama nie wiem jak w końcu doszło do tego, że jednak się tam znalazłyśmy. Było zupełnie inaczej niż podejrzewałyśmy, że będzie i znalazłyśmy się w zupełnie innych miejscach niż myślałyśmy że będziemy. Do Oberhausen jechałyśmy przez Hamburg, by po gali skończyć nieplanowanie w Duessledorf, miałyśmy wracać do Łodzi, gdy jednak zdecydowałyśmy że jedziemy na szczecin, a na autostradzie w stronę Berlina skręciłyśmy na Hamburg, zostając tam jeszcze dzień, by przywitać chłopców w ich domku po gali  wysiadając w rezultacie w Poznaniu ;) zwariowany okres. Wyjazd można jak najbardziej zaliczyć do udanych, chociaż przez ogromne zamieszanie spędziłam mało czasu z ludźmi z którymi planowałam niezłą bibę pod halą, niestety w rezultacie nie znalazłam prawie na nic czasu. Jedynie na krótką rozmowę, bo potem czas pędził jak szalony. Jak będę miała juz zdjęcia, które zgra mi kochana Martu, dzięki której miałam aparat na wyjeździe, opiszę comet lepiej ;-)
ps. gratuluje Polkom za fantastyczna akcję z flagami! Laski dały czadu jak zawsze i nie dało się tego nie zauważyć. Jestem z Was wszystkich naprawdę dumna;))

18 maj 2010

twincest?

moj plakat na Biologię dostał jedynie 4+ ale i tak bardzo mi się podoba ;)
Zadaniem było spworzenie historyjki o HIV-ie.
Chciałabym mieć nagrane miny ludzi z klasy którzy to widzieli hahahhaha

16 maj 2010

can't blame You. COMET 2010 ?

co się nagle dzieje ? w Tokio świecie jakby zapanował jeden wielki chaos. Comet 2010 zbliża się wielkimi krokami. Jakby wręcz biegła do nas, krzycząc. Cała radość oczekiwania ulotniła się gdzieś wlekąc się leniwie za nami i pustosząc resztki świadomości. Nasza rzeczywistość tak bardzo różni się od wizji naszych marzeń. Brak sił ? Ale na co ? Na ciągnięcie tego? Można by po prostu zrezygnować.... Nie... to nie byłoby " po prostu" stąd nie odchodzi się na pstryknięcie palca. Jesteśmy tu z własnej woli. Wszystko stoi pod znakiem zapytania....
te buty miały być spcjalnie na tamtą okazję Miałam męczyć się w tych cucach całą noc....
wspaniałe prawdA?


 
co myślicie o tych butach ? Nie uważacie że są cudowne? 
właśnie czaje się na nie *-*


+ kilka fot z dzisiaj z komuni mojej małej siostrzyczki<333


13 maj 2010

całe nasze życie ?

monsunowa:
" czy TH jest całym Twoim życiem ? Masz własne życie ?"
To chyba najczęstsze pytanie jakie zadają ludzie osobom które były na co najmniej kilku wyjazdach.
Po pierwsze uważam, że to że podróżuję za chłopcami nie jest to brak mojego prywatnego życia. Oni są właśnie częścią niego. Można to pogodzić i z nauką i z innymi rzeczami. Nie jest to tak że TYLKO jeżdżę a w domu siedzę cały dzień gapiąc się w plakat bo to nie miałoby sensu. Jako fanka mam normalne życie również  w moim mieście. Nie odmawiam sobie imprez ani wypadów na shoppingi czy innych przyjemności z przyjaciółmi. Nie zatracam się w tym świecie w pełni na co dzień, mimo że ludzie mają takie pojęcie poprzez czytanie różnych stron internetowych. Po prostu na internecie dość rzadko piszę o moim życiu na codzien bo jest ono... normalne jak każdej nastolatki. To wyjazdy dodają magii i to je warto opisywać, to właśnie nimi chciałoby się podzielić z całym światem. O swoim szczęściu można by opowiedzieć każdemu i nie wynika to wcale z chwalenia się, zarozumialstwa czy pychy.Wy nie macie ochoty podzielić się czasem swoim szczęściem z całym światem?


Myślę że te wszystkie zdjęcia dodają mi dużo energii gdy na nie zerkam codziennie rano i wiem ile juz przeszłam i czego "dokonałam". Bo tak naprawdę każdy kolejny wyjazd daje nam nowe doświadczenia, stykamy się z różnymi ludźmi i znajdujemy sie w różnych najczęściej nowych dla nas sytuacjach. A przede wszystkim- wzmacnia nas psychicznie i uodparnia.

Sarnikay:

Wiele osób zadaje mi pytanie ile pieniędzy przeznaczam na wyjazdy...
Chciałabym was uświadomić że to wszystko nie jest takie proste jak się wydaje, wcale tak nie jest że gdy jest jakiś wyjazd to my wyciągamy kasę z konta i spokojnie jedziemy... . Tak naprawdę każdy wyjazd wiąże się z wielkim stresem, kombinowaniem, są problemy a bywa że nawet się kłócimy.
Czasami poprostu mnie to przerasta, czuję że jestem za słaba... ale nagle nachodzi mnie myśl
,, Nie! nie poddam się , nie mogę.''
Mam przyjaciół , dzięki którym jest o wiele łatwiej :* i dzięki nim tak naprawdę to wszystko się toczy.
Kiedyś żyłam tylko przeszłością i przez to przegapiłam wiele chwil.
Mówiłam że chcę cofnąć czas , zamiast iść na przód. Moim największym błędem było mówienie że będzie jakiś inny wyjazd zamiast tego na który chciałam jechać i za mało wiary w siebie.To się już skończyło...
im dalej tym piękniej.
Co do hajsu na wyjazdy... wcale nie trzeba być bogatym żeby gdzieś pojechać i ich zobaczyć ;)

12 maj 2010

BERLIN

Sarnikay:

Berlin jest oddalony od mojego miasta wieeele kilometrów, ale nazywam  go swoim podwórkiem ;)
kocham to miejsce, uwielbiam Potsdamerplatz i centra handlowe, w których można kupić super rzeczy nawet za 5 euro haha. Tam spełniłałam swoje marzenia i świetnie się bawiłam... nawet samo chodzenie po ulicy czy jeżdżenie w kółko s-bahnem jest frajdą. Zawsze sie coś tam dzieje i poznaje nowych ludzi. Oczywiście podstawową rzeczą gdy jest się w Berlinie, trzeba iść pod bramę i strzelić kilka fotek. Pamiętam kiedy przyjechałam tam pierwszy raz, to było świetne uczucie zobaczyć to wszystko .
nie trzeba tam być , aby znać to miejsce ;)
obłędny billboard z Billem .
moje ukochane miejsce.
Potsdamerplatz . Jest tam wiele restauracji, świetne kino ( <3 ) i na środku piękna fontanna
Ritz.
Ulubiony hotel Billa.

wcześniej:



Monsunowa :

Berlin jest jak mój drugi dom. Miasto pełne rozrywki i cudownych miejsc. Nawet nie jestem w stanie zliczyć ile razy tam byłam. Ostatni raz 6 maja w moje 18ste urodziny.
Najlepsze miejsca w Berlinie ?
Potsdamerplatz na którym znajduje się cudowna trawa do relaksu na której zawsze można poznac kogoś ciekawego, pójść na pysznego starbucksa lub posiedzieć przy fontannie z mnóstwem barów obok lub na seans do Cine Star<3
Brama Brandenburska przy której zawsze coś się dzieje.
Alexanderplatz gdzie w Alexie mozna zrobić zakupy.
Ostatnio odwiedziłam z Wiki nowe miejsce jakim jest "weekend club" obok parkingu za alexanderplatz. Podobno jest to 7 najlepszy klub w europie. Mimo że przez 5 godzin leci tam jedna piosenka miejsce jest genialne i można się zabawić. Przy oknach znajdują sie wysokie skórzane kanapy ( tak właściwie wygląda to jak wielkie wałki po prostu) na których jeśli ktos ma potrzebe można... po prostu zasnąć. Polecam wygodne ;-))
Berlin jest dla mnie jak wspomnienie wielu pieknych chwil i ciesze się że kolejnym z nich są spędzone tam moje 18ste urodziny:
 
plakat na dworcu robi wspaniałe wrażenie i po prostu mogłabym tam stać cały dzień wpatrując się z niego. Niestety miałyśmy z Wiki na to jedynie półtorej godziny czasu;))))
  
Trzeba dodać że wmówiłyśmy kolegom że osoba na plakacie to "BOGDANNA" wokalistka zespołu 4D i aż się nie chce wierzyć ale nam uwierzyli. aż tak Bill przypomina dziewczyne? XD No cóż... chłopcy pewnie nigdy nie dowiedzą się że krzyczałys,my na widok Kaulitza ;P

  
STARBUCKS- bez tej kawy nie ma wyjazdu!
"taras" w centrum alexa to świetne miejsce by w trakcie zakupów wyjsc i odetchnąć ;D
"klocki" które potocznie sa tak przez wiele osób nazywane są miejscem refleksji ale również... dobrej zabawy  ;) Na" klocki" niestety nie można wchodzić bo pilnuje ich ochrona jednak mi udało się zrobić zdjęcie zanim kazali nam zejść.
na obrotowych drzwiach również znajdują sie plakaty Billa ::)

Back to the Old Golden Days:
chcąc wrócić do dawnych chwil......


myślę że jeszcze wiele razy tu wróce. 
To miasto do którego warto wracać by spełniać kolejne marzenia. 
Polecam wszystkim odwiedzenie go ;-))

10 maj 2010

fur immer jetzt

MONSUNOWA:
Jedni nazywają to głupotą- inni podziwiają za oddanie, które naprawdę jest wielkie. Będąc obojętna na to co będzie dalej zrobiłam tatuaż i jeśli miałby on chociażby upamiętniać te minione  5 lat( choć mam nadzieje że upamiętni o wiele więcej tych również nadchodzących chwil) - to warto było. I jestem z mojego cudeńka dumna ;) Motyw gitary jest chyba oczywisty gdyż kojarzy mi się ona z członkiem zespołu któremu jestem najbardziej oddana- z  Tomem. Napis „fur immer jetzt” zawiera w sobie całe sedno wszystkiego. Każda chwila która minęła jest niezmywalna i pozostaje w nas na zawsze nawet jeśli przemija.  Z góry mówię że nie mam pojęcia ile kosztuje taki tatuaż gdyż ja mam robiony po znajomości co oczywiście wiąże się z niższą ceną. Czy boli ? nie powiem że nie bo mnie bolało niestety bardzo, może to być dziwne ale po godzinie ból stał się w sumie przyjemny, jakby po prostu ktoś głaskał mnie czymś po ciele :)  Tatuaż umiejscowione mam na lewym biodrze o długości 10 centymetrów. Myślę że to jedna z piękniejszych pamiątek cudownie przeżytych chwil. Osobiście nie lubię tatuaży które nic nie znaczą ( np. kwiatki czy cokolwiek innego) ale kocham te które mają dla kogoś naprawdę wielką wartość sentymentalną lub jakąkolwiek inną<3 

SARNI:

Odkąd usłyszałam piosenkę fur immer jetzt , wiedziałam że to nie będzie zwykła piosenka którą po prostu przesłucham i następnie włączę kolejną. Zakochałam się w tekście. Lass dich fallen Mach die Augen zu - pozwalam sobie spadać w odchłań marzeń kiedy zamykam oczy, w marzenia które teraz trwają i pozostaną na zawsze w mojej głowie. Für immer jetzt.
Czułam że muszę coś zrobić żeby uwiecznić wszystko co się dzieje... mieć coś takiego na zawsze , coś na co spojrzę i wspomnę o tym co jest teraz. Zwykłe pamiątki to za mało - chciałam wyryć tą miłość na ciele.